Czyżby wiosna ?
Za oknem zima na całego, a ja wyjątkowo się tym nie przejmuję, bo u mnie w domu zaczyna robić się wiosennie :) Co prawda na wiosnę jeszcze pewnie poczekamy ze 2 miesiące, ale dzień wyraźnie się wydłuża, słońce zachodzi coraz później, co zdecydowanie ułatwia przeżycie ostatnich tygodni zimy ;)
Resztki świątecznych dekoracji zebrałam ostatecznie dopiero wczoraj. W zamian wyciągnęłam mój ulubiony kwiecisty obrus, upolowany jakiś czas temu w sklepie z używaną odzieżą.
Na blogach koleżanek naoglądałam się prawie rozkwitających hiacyntów i stwierdziłam, że muszę zobaczyć co dzieje się z moimi cebulkami. Po dłuższych poszukiwaniach okazało się, że przeleżały kilka miesięcy na balkonie! Myślałam, że będą nadawały się jedynie do wyrzucenia, tymczasem na przekór wszystkiemu wypuściły pierwsze listki :) Myślę, że musiało mieć to miejsce, gdy na początku stycznia temperatura podskoczyła do kilku stopni na plusie.
W sobotę dopadła mnie niesamowita potrzeba uszycia "czegoś" ;) W rezultacie ze starej bluzki powstała brzoskwiniowa poszewka na poduszkę :) Idąc za ciosem, wymieniłam w małym pokoiku (zwanym graciarnio-suszarnią) wszystkie niebiesko-zielone, pasiaste poszewki na wiosennie kwieciste :)
Oczywiście, żeby nie było...w szyciu zawzięcie pomagała mi Mila :) Bez niej nie dałabym rady ;) Ooo....zobaczcie jak się wczuła w rolę krawcowej...
Pozdrawiam Was ciepło i wiosennie!
Aleksandra
Olu i u mnie "zwitała" wiosna :) Kupiłam tulipany ;)
OdpowiedzUsuńPoduszki śliczne - właśnie takie wiosenne :)
Och jak ja marzę o wiośnie! Wiele bym dała by już przyszła. Miło popatrzeć, że też już potrzebujesz zmiany pory roku:)
OdpowiedzUsuńsłodki ten Twój kot w worku :)
OdpowiedzUsuńTak się Mila wczuła w szycie, że aż coś porwała :P
OdpowiedzUsuńśliczne te podusie:)zdjęcie z kotkiem - przeurocze!!!!chyba pójdę w Twoje ślady i wsadzę wreszcie te hiacynty!!!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTęskno Ci widzę juz bardzo za wiosną...ta brzoskwiniowa poducha mówi wszystko:-)
OdpowiedzUsuńWczoraj jeszcze nie... natomiast już dziś mam zdecydowanie dość tego białego draństwa, które leci z nieba... Wiosna w pełni? Jak najbardziej, chętnie biorę. Gorzej będzie ten czas, kiedy topiący śnieg odsłoni brud. Już wolę póki co jak jest biało...
OdpowiedzUsuńależ śliczne maleństwo:)
OdpowiedzUsuńKociczka cudna :)))))))) Też tęsknię za wiosną, a dziś śnieg sypie u mnie od rana :/
OdpowiedzUsuńśliczne poduchy :)
OdpowiedzUsuńdwojedopoprawki.blogspot.com
Jak na razie Pan Narzeczony pisząc posty i czytając wasze komentarze cieszy się jak dziecko i nie wygląda na to żeby się znudził ;) Oby! Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńOj cieszy się, cieszy!!! Obrus przepiękny ja niestety nie mam cierpliwości do lumpex-ów a wiem że można tam niejednokrotnie znaleźć świetne rzeczy. Podziwiam za talent szycia. :)
OdpowiedzUsuńPrzyczajony tygrys, ukryty kot..;) piękny!:)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta kicia:)
OdpowiedzUsuń